Asia przepełniona dobrocią i wrażliwością, piękna dziewczyna. Chce bardzo wspierać i pomagać, zwłaszcza tym, którzy są pod opieką paliatywną. Sama jest pełna wdzięczności, dla wszystkich tych, którzy pomagają jej walczyć z chorobą. Obecnie, jest pod opieką domowego hospicjum. Ma 28 lat i chce dziś podzielić się z nami swoimi przeżyciami. Asia pisze przepięknie, przeczytajcie sami....
Niestety w Polsce wciąż pokutuje przeświadczenie, że rak to pewna i szybka śmierć. Tymczasem więcej jest chorych na raka, których można całkowicie wyleczyć, niż tych, którzy przegrywają tą nierówną walkę.
Oprócz typowych, coraz to bardziej skutecznych metod leczenia nowotworu tj. chirurgia, radio- i chemioterapia, bardzo ważna jest dieta. Onkolodzy kładą coraz większy nacisk na żywienie w bitwie z chorobą. Dieta musi być odpowiednio zbilansowana, aby organizm pacjenta mógł skutecznie walczyć z chorobą i skutkami leczenia. Po zakończeniu terapii odpowiednia dieta jest również bardzo istotna - warto więc ubiegać się o fachowe wsparcie w tym zakresie.
Terapia terapią, ale ogromnie ważna jest psychika chorego a co za tym idzie pomoc i wsparcie najbliższych. Obecnie, do zespołu opiekującego się chorym należy psychoonkolog - korzystajmy z tego! Nie traćmy czasu na przekonanie, że poradzimy sobie sami. Wysłuchajmy fachowca, dajmy jemu szansę i pomóżmy sobie w porządny sposób. W Polsce najczęściej bywa tak, że do psychoonkologów zgłaszają się osoby, które mają wznowę choroby. Pierwsza diagnoza zapowiadająca walkę z nowotworem nie jest zwykle na tyle dużym ciosem, by ubiegać się o pomoc dla psychiki. Tymczasem dajmy sobie pomóc, najszybciej jak się da...
Z porady psychoonkologa mogą korzystać chory, jak i jego najbliżsi. Jeśli lekarz prowadzący nie wspomni nam nic o pomocy psychologicznej, sami zapytajmy o poradnię, fundację, organizację - zadbajmy o siebie w sposób mądry. Rak to choroba, która potrafi niebywale zrujnować psychikę, począwszy od diagnozy. Dzieje się tak, w dużej mierze, dlatego, bo mało wiemy w temacie nowotworów - to normalne, wręcz naturalne, po co interesować się tą tematyką skoro jesteśmy zdrowi? Znamy tysiące mitów, stereotypów, kojarzymy raka tylko z traumą, kłopotem, męczarnią i śmiercią, tymczasem bardzo dużo zależy od nas, naszego podejścia, samodyscypliny i tego jak bardzo damy sobie pomóc.
"...Najwięcej wolontariuszy jest spod znaku barana, najmniej spod znaku wagi.
Większość wolontariuszy jest dobrze wykształcona..."
Czy wiesz, że:
- 18% Polaków to wolontariusze (w ramach organizacji pozarządowych).
- 22% Polaków to osoby działające społecznie poza organizacjami (wolontariat nieformalny).
- 60% Polaków nie podejmuje działań społecznych.
- Najczęściej polscy wolontariusze pomagają w:
- fundacjach charytatywnych
- ochronie zdrowia
- organizacjach religijnych
- edukacji
- schroniskach dla zwierząt
- Najwięcej wolontariuszy jest spod znaku barana, najmniej spod znaku wagi.
- Większość wolontariuszy jest dobrze wykształcona.
- Najwięcej wolontariuszy stanowią osoby młode tj. do 26 roku życia.
- Motywacje wolontariuszy:
- empatia, wartości, chęć bycia użytecznym ("w życiu trzeba pomagać")
- przyjemność
- wzajemność ("jeśli ja pomogę innym to inni pomogą mnie")
- motywacje towarzyskie
- indywidualne korzyści (zdobycie nowych umiejętności i doświadczenia)
Źródło: powyższe, aktualne informacje zaczerpnięte zostały z portalu organizacji pozarządowych http://www.ngo.pl/
Co myślicie o powyższych danych?
....
Wszystkiego najlepszego wspaniali wolontariusze!!!
życzę Wam siły, wytrwałości i uśmiechu!
Niech każdy dzień przynosi Wam choć odrobinę radości - umiejcie ją dostrzec!
To co robicie jest wspaniałe, dlatego życzę Wam mnóstwo satysfakcji!
5 grudnia to Wasze (Nasze :) ) święto - niech będzie dla nas miłe! :)
I OTO MÓJ PLAN: ŻYĆ Z DNIA NA DZIEŃ I NIC PONAD TO!
Życie nie jest łatwe
...
podobno dostajemy od losu tyle kłopotów ile jesteśmy w stanie udźwignąć.
Zatem każdy z nas ma swoje zmartwienia,
i chyba nie ma sensu porównywanie czy układanie skali - kto ile w życiu wycierpiał,
bo jedno jest pewne - życie po prostu jest trudne, a Ci którzy mimo swych ciężkich kłopotów, zawsze szanują drugiego człowieka i nie widać w nich ani grama egoizmu, są mistrzami życia!
...
Są nauczycielami: jak pięknie żyć.
Udowadniają, że nie warto kłócić się z życiem a brać je takim jakie ono rzeczywiście jest.
Pokazują jak godnie żyć i jak traktować drugiego człowieka.
To osoby, które nie oceniają innych, nie krzywdzą i gołym okiem widać, że kochają ludzi.
Kiedy spojrzy się na nich z boku - są tacy dzielni w swoich (niemałych) kłopotach.
Patrzy się na nich z podziwem, chociaż wcale się o tym nie mówi, bo sprawiają wrażenie jakby wcale nie zdawali sobie sprawy i nie oczekiwali potwierdzenia, że są dla wielu wzorem !
Znacie takich ludzi?
Mam to ogromne szczęście, że dorastałam przy takiej osobie - to moja mama.
Spotykam też czasem takich moich "mistrzów życia", do których uśmiecham się całym sercem i chcę od nich czerpać i czerpać...
Kiedy widzę rodzinę, która jest dotknięta chorobą dziecka czy rodzica i każdy z tej rodziny jest przy tym tak kochany dla innych ludzi, kiedy widzę, że tworzą taką spójną, piękną całość, kochają siebie nawzajem i razem są ponad wszystko - to ... no nie mam słów, żeby opisać moje najpiękniejsze emocje!
i chyba każde słowa są tu zbędne, bo dla takich ludzi miłość to tak naturalna rzecz jak oddychanie.
...
Czasem sobie rozmyślam o tym, jaka jest recepta na takiego "mistrza życia" i do końca tego jeszcze nie wiem (o ile w ogóle uda mi się ją odkryć) ale chyba takim jednym z punktów wspólnych jest to by żyć z dnia na dzień:
Postępować zgodnie z zasadą małych kroków,
nie wybiegać zbytnio w przyszłość,
nie próbować ogarnąć na raz wszystkich nadchodzących dni
i cieszyć się każdym dobrze przeżytym dniem.
I chociaż czasem dzień będzie pełen trudności to chyba nigdy nie zdarzy się tak, że zostanie pozbawiony radości, choćby tej maleńkiej!
Wszystkiego dobrego!
Kasia
...
...
Codziennie ludzie umierają,
każdy z nas,
każdy z naszych bliskich
-
skończy tutejszą wędrówkę
- oczywiste?
nie potrzeba o tym mówić?
- Być może, jednak czy zawsze o tym pamiętamy?
marnując życie, kłócąc się uparcie, zwracając uwagę tylko na materialne korzyści...
Opieka paliatywna.... nazwa która u nie jednego powoduje gęsią skórkę.
Nazwa smutna - "(...) jak śpiew łabędzia, który swym krzykiem zapowiada nadchodzącą śmierć". A-D Julliand
A jednak codziennie uśmierza uporczywy ból,
codziennie stara się pomóc w
cierpieniu,
każdego dnia pochyla się nad ludźmi pomagając w przebyciu
tego ostatniego odcinka życiowej drogi,
jest
- po prostu jest!
Hospicja bardzo potrzebują naszego wsparcia
- wsparcia przeróżnego i jestem przekonana, że każdy może dostosować swój rodzaj pomocy aby dobrze się z tym czuł.
Począwszy od symbolicznej złotówki, dostarczania produktów codziennej potrzeby, pomocy administracyjnej, towarzyszeniu przy pacjentach, zrobieniu cieplutkiej herbaty, poczytaniu książki, wysłuchania, bycia.......
Nasze życie stanie się jakby piękniejsze, nabierze sensu - nikt nam tego bogactwa już nie odbierze, nikt nie będzie w stanie nam go ukraść, nie grozi nam również jego roztrwonienie a bardziej ... dzielenie się nim - bez ograniczeń na "koncie".
I znów nasuwa mi się myśl J. Bernarda:
Spokojnego weekendu!
Kasia
Kochani,
jak płynie Wam letni czas?
Dziś chciałabym podzielić się z Wami moją małą radością :)
Po długiej podróży, wróciłam do Polski i do mojego kochanego Gdańska, z którego przesyłam wszystkim najweselsze pozdrowienia!
Zanim znów stąd odjadę będę cieszyć się urokami trójmiasta ze wszystkich sił!
Tutaj wszystko ma dla mnie zupełnie inny wymiar.
Każde drzewko, każda górka i każdy tutejszy kwiatek wydaje mi się przecudowny i niezwykle cieszący ....
Chyba nie byłabym wstanie tego wszystkiego docenić, gdyby nie moje życie na walizkach :)
Tak jakoś to się wszystko porobiło, że ciągle tęsknie - przenosząc się z jednego miejsca do drugiego, oprócz miliona rzeczy dla siebie, męża i dzieci - pakuje do walizki tęsknotę...zawsze... przywykłam już do tego - przyzwyczaiłam się do tęsknoty i skoro nie potrafię się od niej uwolnić to nie pozostało mi nic innego niż polubienie jej :)
...zatem rośnij sobie tęsknoto i tylko nigdy nie pozwól, żebym przez Ciebie nie potrafiła ujrzeć piękna nowych miejsc, świata i życia.
...zatem rośnij sobie tęsknoto i tylko nigdy nie pozwól, żebym przez Ciebie nie potrafiła ujrzeć piękna nowych miejsc, świata i życia.
Gdziekolwiek jestem zawsze podziwiam i sercem jestem blisko Tych, którzy powoli żegnają się z tym światem i Tych, którzy dzielnie Im towarzyszą.
Drodzy opiekunowie i podopieczni - przy okazji pięknego sezonu wiosenno letniego - nie żałujcie sobie spacerów, słoneczka, przyjemności i radości z poszukiwania rzeczy urokliwych i pięknych.
Świat dzieli się z nami wszystkim co ma - zechciejmy z tego korzystać!
Kasia
Stuletnia Pani Jadzia (spotkana w hospicjum) oprócz tego,
że zawsze ogrywała mnie w karty to opowiadała o swojej przeżytej codzienności.
...
Była żoną, matką i dbającą o swój dom kobietą.
Banał? - nigdy!
To ona udowodniła mi, że codzienność jest piękna, wielka i prowadzi do życiowego sukcesu a co za tym idzie do prawdziwego szczęścia.
Z dumą opowiadała zawsze o swoich obowiązkach względem dzieci i męża.
Nie pracowała nigdy zawodowo, a ręce zawsze miała pełne roboty.
Nigdy nikomu nie oddała radości (a zarazem trudu) bywania i wychowywania swoich pociech. Nigdy nikomu nie oddała satysfakcji, z tego, że jej dom był zadbany, dzieci czyste i nakarmione a jej mąż - zmęczony po pracy, mógł wrócić do domu i czerpać spokój, radość z ogniska domowego.
Chociaż nie zawsze było prosto, jak to z natury związków wynika :) to zawsze wielka miłość i wytrwałość wygrywały.
Kiedyś Pani Jadzia dała wyraz, jak bardzo się dziwi dzisiejszym czasom mówiąc:
"teraz jest tak, że mąż nie kupi żonie nowej kanapy i - rozwód"
"teraz jest tak, że mąż nie kupi żonie nowej kanapy i - rozwód"
Może trochę odważnie powiedziane, ale rzeczywiście może się tak zdarzyć :)
jednak pewnym jest, że kiedyś pary - małżeństwa potrafiły chyba więcej znieść trudności, teraz istnieje więcej przyzwolenia na rozwody, rozstania i pewnie czasem zbyt pochopnie rezygnuje się z przyjemności długieeeego starzenia się we dwoje :)
...
Kiedy Pani Jadzia pełniła funkcję stuprocentowej, wspaniałej Pani domu, czasy były bardzo trudne, życie bardzo skromne ale miłość w jej rodzinie była ogromna.
Było to dobrze widać, kiedy do Pani Jadzi przychodził w odwiedziny jej syn - jego troska o matkę była czymś cudownym, ich relacja była do pozazdroszczenia
- a to przecież zasługa Pani Jadzi.
Nigdy nie prosiła się o pomoc a zawsze ją otrzymywała
- biło od niej ciepło, dobroć, ale też pewność siebie, że stworzyła, razem ze swoim mężem piękną, kochającą ludzi rodzinę, pewność, że jej codzienność była czymś wielkim i czymś wspaniałym.
Jej mąż odszedł przed nią - zawsze mówiła: "miałam dobrego męża".
Spokojna, szczęśliwa, w zgodzie z życiem, pewna swojej dobroci odeszła a mnie pozostawiła dowód nie do ruszenia - że codzienność jest piękna, że bycie żoną i matką to nie byle co,
a życiowy sukces nie polega tylko na naukowych tytułach, karierze i materialnym, gigantycznym majątku.
...
...
Starsi ludzie to skarbnica wiedzy, a wiesz czego najbardziej żałują umierający ludzie?
Zajrzyj koniecznie tutaj.
Kasia
Fundacja "Duch Leona" pięknie stara się, aby życie psów w Polsce stało się przyjemniejsze.
W naszym kraju żyje 9mln psów.
Ile z nich nie ma warunków do hasania sobie po wielkim ogrodzie, podjadając sobie świeżo ugotowane mięso?
Ile z nich nie może połasić się do swojego "pana" i cieszyć się drapaniem po uszku?
Ile z nich cierpi fizycznie, nie mając przy tym żadnej pomocy?
Ile umiera w bólu, smutku i samotności, wciąż kochając ludzi?
Fundacja "Duch Leona" oprócz tego, że edukuje społeczeństwo w ramach poprawnego traktowania czworonogów, to oczywiście cudownie dba o te psy, którym zabrakło szczęścia do odpowiedniego ich taktowania.
Co więcej, "Duch Leona" - tworząc hospicjum dla psów, nie zapomina o starych, umierających pieskach, którym należą się: specjalne traktowanie, szacunek, dowartościowanie, spokój, powody do radosnego machania ogonem i dużo dużo serca.
To fundacja, która potrafi docenić mądrość starych psów.
Ale co mnie najbardziej rozczula, to to, że "Duch Leona" pomaga nie tylko psom, ale i tym, którzy kochając - ponad wszystko swoich starych pupili, sami potrzebują opieki hospicyjnej i korzystając z niej, mają świadomość, że ich cudowni czworonożni towarzysze życia mają szansę - tak jak i oni - na godne przeżycie swoich ostatnich momentów życia...
Kasia
Przyznam,
że ten post jest dla mnie dość cenny, bo tylko tworząc listę tego, co
potrafi mnie ucieszyć dostrzegłam po raz kolejny, że jednak ten świat
potrafi być fajny :) A jak znowu przyjdą do mnie te bardziej smutnawe
dni, może ta lista poprawi mi humor :)
Wiem,
że większość z Was ciężko pracuje, że spotykają Was smutki i kłopoty,
ale myślę, że tym bardziej warto zatrzymać się na chwilkę i szczerze
ucieszyć się z tego co się ma.
Poszukajmy razem choć malutkich drobnostek, które nas rozweselają i rozczulają.
Ciekawa jestem, czy Was też potrafi cieszyć to co mnie :)
Spać, kiedy pada deszcz.
U
mnie obecnie troszkę z tym trudno, bo moje maluszki (a zwłaszcza jeden)
lubi budzić się w nocy bez względu na to czy jest ulewa czy nie :)
Niemniej jednak, spędzenie nocy w cieplutkim miejscu, kiedy za oknem
mokro to czysta radość, nawet kiedy mój sen jest przerywany kilkakrotnie
:) Nie szkodzi! - nie żałuję ani jednej chwili spędzonej z dziećmi,
zarówno w dzień i w nocy :)
Znaleźć przypadkowo pieniążek w kieszeni.
Pewnie
i Wam, zdarzyło się znaleźć mały skarb w kurtce wiosennej czy zimowej,
której nie używaliście przez długi czas. Jeśli nie - dopomóżmy szczęściu
i wkładając np zimową kurtkę na dno szafy - dorzućmy do jej kieszeni 5
zł - kiedy rozpocznie się nowy, pogodowy sezon - miło się zaskoczymy :)
Usłyszeć śmiech bobasa lub dziecka.
Prysznic po sporcie.
Nic dodać nic ująć :)
Otrzymać pocztówkę, list lub paczkę.
W
dobie Internetu - to rzeczywiście rzadkość. Kiedy otrzymamy coś miłego w
kopercie to trochę tak jakbyśmy otwierali prezenty spod choinki :) A
skoro to tak cieszy, to może wyślemy, pocieszną karteczkę, drugiej osobie, sprawiając radość komuś i sobie :)
I tu jest właśnie dobre miejsce abym napisała o Kubusiu :)
Więc,
Kubuś niedługo będzie miał 7lat, dokładnie 17 maja i jego największym
marzeniem jest otrzymanie olbrzymiej ilości kartek urodzinowych :)
Chłopczyk cierpi na nieoperacyjny nowotwór mózgu. Przyłączmy się do tej
akcji - ucieszymy tym Kubusia. Podaję adres: Kubuś Grzelczak, Białe Piątkowo 7, 62-320 Miłosław. Profil Kubusia na FB - klik
Mieć "falę" zielonego światła.
Kiedy
się spieszymy jadąc lub idąc, wręcz biegnąc :) a tu bez przerwy zielone
światło - no ewidentnie los nam sprzyja i już jest się z czego cieszyć!
Opowiadać zainteresowanym o śmiesznej sytuacji, która nas spotkała.
Lubimy
opowiadać i dzielić się z ludźmi naszymi doświadczeniami (bez względu
na to czy są to dobre czy złe przeżycia) Jeśli znajdzie się ktoś, kto
mocno zainteresuje się naszą historyjką i dokładnie będzie chciał
wiedzieć co się wydarzyło, przeżywając z nami każdy szczegół - będzie to
dla nas fajne uczucie.
Usłyszeć w radio piosenkę, którą kochamy.
A jeszcze lepiej kiedy już "sto lat" jej nie słyszeliśmy! Co za miła niespodzianka :)
Wypić kubeł wody, kiedy jesteśmy jej bardzo spragnieni.
Chłodna
woda potrafi być taka pyszna i wspaniała, kiedy długo musieliśmy na nią
czekać i to jeszcze w upalny dzień albo po jakimś strasznym zmachaniu
:)
Zobaczyć, przez przypadek, spadającą gwiazdę.
Letni
wieczór, siedzimy na tarasie czy w ogrodzie, wśród drzew albo na plaży i
nagle leci gwiazdka jakby specjalnie dla nas! - super!
Znaleźć miejsce parkingowe dokładnie tam gdzie chcemy.
Już
od rana martwiliśmy się parkowaniem, przy wieczornych zakupach w
centrum, gdzie o miejsce parkingowe bardzo, bardzo trudno. Nadchodzi ta
stresująca chwila, dojeżdżamy do sklepu, a tu nagle wyjeżdża z parkingu
samochód, udostępniając nam miejsce i to jeszcze przy samych drzwiach
sklepu! Ale ulga!
Przytulić i mocno ścisnąć osobę, którą kochamy.
To chyba największa przyjemność, którą oferuje nam życie. Należy z tej możliwości korzystać i to bez ograniczeń!!! :)
Zapach ulubionej potrawy.
Cudowne - zwłaszcza jeśli jesteśmy głodni i wiemy, że zaraz sobie zjemy coś wspaniałego!! Smacznego!!
Świeżutko pościelone łóżko.
Pachnące, czyściutkie i piękniutkie łóżeczko po ciężkim dniu pracy! Genialnie!
Wspaniała panorama.
Otwieramy oczy, wychodzimy na dwór, widzimy piękną naturę, rozglądamy się wkoło i mówimy: "jaki ten świat jest piękny!"
Chwile "wyłączenia".
To
te chwile, kiedy zapominamy o całym świecie. Może to być podczas
uprawiania sportu, podczas grania na instrumencie, słuchania muzyki,
podczas tańczenia, śpiewania, rysowania, śmiechu...
W zasadzie, kiedy mamy dobry humor i odczuwamy przyjemność to właśnie przeżywamy chwile "wyłączenia".
Żmudnie i długo coś robiliśmy i nagle widzimy koniec - zadowolenie - sto procent :)
Relaks na słońcu.
Wygrzewanie się na słoneczku z dobrą książką, przy okazji choćby króciutkich wakacji czy niedzieli - wspaniałe!!
Dawać i otrzymywać przyjemność.
Kiedy dajemy komuś radość to równocześnie ją otrzymujemy! i to i to jest super! ...przecież to proste! :)
Mieć poczucie, że jesteśmy tacy jakimi chcemy być.
Dobrze jest pokochać samego siebie i kropka :)
Ta lista oczywiście nie jest kompletna,
można by ją uzupełniać w nieskończoność, ale to dobrze!
Szukajmy
szczęścia i radości gdzie tylko się da, bo życie potrafi dać w kość i
Wy doskonale o tym wiecie. Dorzucicie coś od siebie do powyższej listy?
:)
Przyglądając się uważnie jej poszczególnym punktom oraz rozwijając w sobie właściwe zachowania, zwiększają się nasze szanse na świadomą i kompetentną pomoc ludziom chorym.
Oto 6 fundamentalnych postaw osoby pomagającej:
Warto zadać sobie trud i wejść "w skórę" chorego,
a poza tym - słuchać, słuchać i jeszcze raz słuchać - wszystko po to, by lepiej rozumieć odczucia osoby chorej.
a poza tym - słuchać, słuchać i jeszcze raz słuchać - wszystko po to, by lepiej rozumieć odczucia osoby chorej.
Inaczej NATYCHMIASTOWOŚĆ. Liczy się "tu" i "teraz". Wszystkie sygnały od pacjenta - zarówno te wypowiadane wprost, jak i te pośrednie, powinny być odpowiednio odbierane przez osobę, która chce pomóc.
Życzliwe nastawienie to postawa niezwykle cenna i przydatna w relacji z osobą chorą.
Chodzi o to, by postrzegać naszego podopiecznego jako osobę w pełni wartościową, niepowtarzalną i posiadającą godność.
Nie wolno nam krytykować ani ośmieszać, jeśli rzeczywiście chcemy pomóc.
Warto zapoznać się z dziesięcioma prawami człowieka umierającego o których pisałam tutaj i tutaj.
Chodzi o to, by postrzegać naszego podopiecznego jako osobę w pełni wartościową, niepowtarzalną i posiadającą godność.
Nie wolno nam krytykować ani ośmieszać, jeśli rzeczywiście chcemy pomóc.
Warto zapoznać się z dziesięcioma prawami człowieka umierającego o których pisałam tutaj i tutaj.
To inaczej spójność wewnętrzna a więc pomagający mówi i okazuje podopiecznemu dokładnie to co odczuwa i myśli.
To czasami bardzo trudna postawa do opanowania, jednak bez autentyczności na niewiele zdadzą się nasze chęci pomocy.
Kiedy wystąpi rozbieżność pomiędzy tym co mówimy a naszymi gestami, postawą ciała czy mimiką - nie wzbudzimy zaufania a co więcej spowodujemy u chorego onieśmielenie i niepokój. Jednym słowem, zamiast pomóc - zaszkodzimy.
Postawa autentyczności, jednocześnie nie zmusza nas - opiekunów do ujawniania wszystkich naszych emocji i myśli.
Tutaj przyda się nam delikatność - wręcz wskazane jest zachowanie dla siebie części świata przeżyć. Nadmierne okazywanie uczuć i myśli przez opiekuna nie jest dobre, bo może spowodować barierę w komunikacji (zwłaszcza na początku relacji).
Pamiętajmy aby nasze postępowanie było naturalne, otwarte, prawdziwe, dostosowane do okoliczności i absolutnie pozbawione kłamstwa - a wtedy będzie dobrze!
Dobrze jest, w sposób dokładny odnosić się do tego, co powiedział nam potrzebujący.
Pomocne będą zadawane przez nas pytania szczegółowe i konkretne (lecz nie chodzi tu o zalewanie pacjenta pytaniami).
Musimy starać się prowadzić rozmowę w sposób klarowny i kompetentny a wszystko po to, by osoba chora nie pogłębiała w sobie stanu niepewności czy zagubienia i aby nie musiała trudzić się z komunikatami ogólnikowymi, abstrakcyjnymi i totalnie niejasnymi.
Dokładnie chodzi tu o konfrontowanie się, to umiejętność ujawniania przed chorym rozbieżności pomiędzy tym co mówi a tym co czuje i tym co dzieje się naprawdę.
Jest to bardzo trudne zadanie dla opiekuna ale potrzebne.
Może zdarzyć się tak, że chory twierdzi, że nic go nie boli a jednak wszystko wskazuje na to, że jest inaczej. Musimy mu wtedy pomóc, jednak w sposób szalenie delikatny a zarazem skuteczny.
Aby było to możliwe, pomagający musi rozumieć chorego, okazywać mu szacunek i oczywiście musi być autentyczny w swoich zachowaniach.
Umiejętną bezpośredniość, możemy zastosować tylko wtedy gdy istnieje, wcześniej już wypracowane zaufanie i szacunek, ponieważ jak wiemy od konfrontacji do kryzysu - krótka droga.
Jak więc możemy ujawnić rozbieżność chorego pomiędzy tym, że bardzo go boli a on mówi nam, że czuje się świetnie, mając przy tym niekontrolowane grymasy?
- Możemy podejść do tego w sposób następujący:
"Mówi Pan, że nic Pana nie boli, ale ja zauważyłam, że co jakiś czas spina się Pan na twarzy - kojarzy mi się to z krótko trwającymi atakami bólu. Co Pan na to?"
Prawdziwie pomagamy nie tylko wtedy gdy spełnimy pewne warunki i wykonamy to co nam wydaje się pomocą.
W prawdziwym pomaganiu chodzi o coś więcej - o to jak wykonamy tą pomoc
- chodzi o to, by postawa osoby pomagającej odpowiadała potrzebom chorego.
Skuteczne pomaganie nie jest łatwe, ale szczerość, serce i prawdziwe oddanie na pewno nam to ułatwią.
Warto pomagać! :)
Kasia
źródło: na podstawie:
"Zdrowa rozmowa"
A.Janowicz et al.